⚡ Jak Pokazać Że Jestem Lesbijką

Ja jestem biseksualistką, mam za sobą kilka związków z kobietami i to nie były kilkutygodniowe związki oparte na seksie, a poważne, kilkuletnie. Z mężczyznami też się wiązałam i na wszelki wypadek od razu napiszę, że nie umiem ocenić z kim było mi lepiej w łóżku czy w życiu w ogóle, ja się po prostu wiążę z konkretnymi Z kodem JAKTOROBIĆ -15% na zakupy w Oficjalnym Sklepie https://www.durex.pl/ Jak TO Robić? To kanał poświęcony edukacji seksualnej. W tym odcinku mówimy o pr Read XXV from the story Jestem lesbijką by Maks_15 (M) with 515 reads. przyjaźń, tajemnica, drama. Cara Odsunęłyśmy się od siebie z Avą i spojrzałyśmy w górę n Elemencie gry wstępnej, którego wielu mężczyzn unika jak ognia. To znaczy unika, o ile to oni mają być podwykonawcami. - Długo wydawało mi się, że jestem lesbijką, być może dlatego, że mój pierwszy związek był związkiem lesbijskim ze starszą o 5 lat dziewczyną, która można powiedzieć, że mnie uwiodła. Jestem lesbijką? 2012-07-19 20:09:55; Prawdziwy mężczyzna nie może być lesbijką. Kobieta przebrana za mężczyznę może. Jak poznać że to kobieta - JESTEM LESBIJKĄ! …Oto odpowiedź na najczęściej zadawane mi niedyskretne pytanie. Diana stała się tym samym pierwszą artystką z Jamajki, wykonującą raegge, która przyznała, że jest homoseksualna. Coraz częściej gwiazdy zdobywają się na tego typu wyznania. To znak, że społeczeństwo jest coraz bardziej tolerancyjne i otwarte. Nie jestem lesbijką, choć mogłabym być. OpenSubtitles2018.v3 Po drugie, w ust. 19 pragnęlibyśmy umieszczenia odniesienia do niezadowalającej sytuacji gejów i lesbijek . Wypada czasem też pokazać się z odsłoniętymi genitaliami na ulicy, jak to się robi w Nowym Jorku. Z tym się człowiek rodzi. Ja od zawsze czułam, że jestem lesbijką. A ci co tyle Po czym poznalibyście, że dziewczyna jest lesbijką? 2015-08-21 20:18:58; Czy to możliwe, że w wieku 15 lat, ta dziewczyna może być lesbijką? 2010-11-20 18:56:38; Jestem lesbijką któraś dziewczyna chce popisać? 2012-07-17 15:31:30; Czy według was, jak dziewczyna raz pocałuje dziewczynę to coś złego? Zaraz jest lesbijką? 2010-01 dyZ6B. Dziewczyny z branży potrafią rozpoznać się bez słów. Mówią, że to coś w gestach, spojrzeniach, sposobie poruszania. Patrzy się i się wie: aha, ona też. Ale przecież nie będą zaczepiać się na ulicy: przepraszam, czy jesteś lesbijką? Artykuł ukazał się w tygodniku POLITYKA we wrześniu 2004 r. Mówią o sobie – leski, siostry, pszczółki. Ale najczęściej: dziewczyny z branży. Branża to zamknięty, trochę podziemny świat. W ostatnich latach internet dokonał w nim prawdziwej rewolucji. Dał poczucie wspólnoty, możliwość kontaktu ze światem, a przede wszystkim świadomość, której nie miało starsze pokolenie, że bycie lesbijką to normalna sprawa. Kinga i Mary w miasteczku na północy Anglii, gdzie zamieszkały, bez skrępowania chodzą po ulicach za rękę albo całują się, kiedy akurat mają nastrój. To oczywiste. Staruszka sąsiadka spytała tylko kiedyś, czy już są po ślubie i ze zdumieniem dowiedziała się, że w Wielkiej Brytanii to jeszcze niemożliwe. Po Lublinie, gdzie kiedyś się poznały, też chodzą za rękę, ale nie dlatego, że to oczywiste. – No niech mi ktoś podskoczy – mówi Kinga, duża kobieta po kursie karate kyokushin. Chociaż wspomina, że parę lat temu, gdy w Lublinie funkcjonował jeszcze klub gejowski Odlot, przy wejściu zaatakowało je kilkunastu pijanych kolesiów z kamieniami. – Żeby ich było pięciu, dałabym radę, ale nie piętnastu. Trzeba było najpierw negocjować, a potem uciekać – opowiada. Gdy jadą do podlubelskiej wsi odwiedzić rodziców Kingi, zachowują się bardzo powściągliwie. Sąsiedzi zaszczuliby rodziców, gdyby się dowiedzieli. Kobiety we śnie Kinga nie miała kłopotów z domowym coming out (ujawnienie orientacji). Przychodziła do domu ze swoją dziewczyną i matka po prostu pewnego dnia spytała: jak mam się zwracać do twojej koleżanki, bo chyba nie zięciu? Potem była rozmowa: „Jesteś szczęśliwa? – Tak. – To ja też”. Jak większość lesbijek Kinga, wychowana w heteroseksualnym środowisku, automatycznie zakładała, że ona także jest heteroseksualna. Była w paru związkach z facetami, ale czuła, że coś jest nie tak; nie ten zapach, nie te zachowania, chemia nie działała. Kiedyś grali w butelkę w akademiku i wypadło jej pocałować kobietę. To był moment, kiedy zrozumiała, kim jest. Dziś, kiedy sięga pamięcią wstecz, wydaje się jej, że wiedziała to od zawsze. Przecież nawet kiedy była małym dzieckiem, w jej snach w ogóle nie było mężczyzn. Lesbijkom z młodego pokolenia ujawnienie swojej orientacji seksualnej wydaje się czymś naturalnym. Według raportu stowarzyszenia Lambda na coming out przed rodziną decyduje się blisko 70 proc. homoseksualistów, a przed przyjaciółmi – ponad 90 proc. (badanie było prowadzone w dużych miastach, w grupie wiekowej 18–40 lat). Ważne jest dla nich przekonanie, że homoseksualizm ma podłoże genetyczne. Jest więc czymś niezawinionym, człowiek po prostu taki się rodzi. Tej świadomości brakowało starszemu pokoleniu, które żyło i bywa, że żyje nadal w poczuciu winy. Agnieszka, dziś studentka anglistyki i iberystyki, miała 15 lat, kiedy powiedziała rodzicom: jestem lesbijką. Wychowywała się za granicą, więc nawet jej nie przyszło do głowy, że to może być coś złego. – Kiedy mama poszła ze mną do seksuologa, wyglądała, jakby miała wypisane na czole: błagam, niech pan powie, że to nieprawda – wspomina. – Ale kiedy powiedział, że prawda, po prostu przyjęła to do wiadomości. Już jako 16-latka chodziła do branżowych klubów. Rodzice zapraszają jej dziewczynę Anię na obiady, na urodziny. Mama woli nawet poplotkować czy pójść na zakupy z Anią, bo Agnieszka nie ma do tego cierpliwości. Nie muszą się z niczym kryć. – Jestem, jaka jestem, a jak ktoś tego nie akceptuje, to jego problem – deklaruje Agnieszka. Opowieści o „leczeniu” homoseksualistów czy wyrzucaniu ich z domu słucha trochę jak bajki o żelaznym wilku, choć wie, że takie rzeczy nadal się zdarzają. – Historie o heteroseksualnych małżeństwach lesbijek brzmią dziś dziwacznie. Jakby musiały coś odsłużyć społeczeństwu. One mają wszystko: branżowe knajpki i kluby, grupy wsparcia, telefon zaufania, biura podróży, górskie kluby, giełdę informacji o zaprzyjaźnionych seksuologach, prawnikach, psychologach i ginekologach (takich, którzy rozumieją, że pytania: czy pani współżyła i czy pani jest dziewicą, to mogą być dwie różne kwestie). I mają internet, który pozwala w te wszystkie miejsca trafić. Dla tych, które nie chcą się ujawniać, internet to także miejsce, gdzie można znaleźć partnera do białego małżeństwa. Na portalu gejów pełno ogłoszeń treści: „szukam lesbijki do fikcyjnego małżeństwa. Oferty najlepiej ze zdjęciem, ja zrewanżuję się tym samym. Kwestie prawne do ustalenia później”. Dla tych, które chcą mieć dziecko, jest portal lesmama, gdzie można kontaktować się z dawcami nasienia. Internet to dla lesbijek cały podziemny świat. Dla lesbijek ze wsi czy małych miasteczek internet to często jedyne środowisko, w którym czują się bezpiecznie. Nie mogą szczerze porozmawiać z własną matką, ale na czacie spotykają się z lesbijkami z całego świata. Niewidzialne „Jak to było, kiedy nie było internetu? Jak wyście się dziewczyny poznawały?” – pytają młodsze. „Był totalny chaos i brak jakiejkolwiek pomocy” – odpowiadają starsze. Opisują swój ból, lęk, walkę ze sobą. Ania wspomina, jak pierwszy raz, z wypiekami na twarzy, kupowała „Inaczej” (nieistniejące już branżowe pismo), jak czytała anons Ygi, jak potem długo korespondowały, zanim umówiły się na pierwsze spotkanie. – Dziś sprawa jest prosta: włącza się internet, wysyła e-mail i na drugi dzień spotyka w Rasko (branżowy klub przy Krochmalnej w Warszawie) – opowiada. Są razem z Ygą już prawie 10 lat. Wspólny dom, kot, rowery, czajniczki, książki, płyty – wszystko, w co związek obrasta przez lata. Mówią, że czują się trochę jak stare małżeństwo. Czaty to jedyne miejsce, gdzie można spotkać lesbijki starszego pokolenia. Nie chodzą do branżowych knajp, na imprezy i parady. Jakby ich nie było. Jakby były niewidzialne. – Tylko raz widziałam na paradzie parę 80-letnich staruszek, które szły uśmiechnięte trzymając się za ręce – opowiada Agnieszka, studentka polonistyki. – Jak pomyślę, co te kobiety w życiu przeszły, bierze mnie groza. – Moje pokolenie też pozostanie w ukryciu. Zbyt długo ma poukładane życie w małżeństwach, a przede wszystkim obawia się reakcji dzieci – mówi Baszka. Ujawniła się w wieku 52 lat, wszystkie trzy córki zerwały z nią kontakt. Przedtem było 30 lat życia w zaprzeczeniu, „leczenie”, próby samobójcze. Im bardziej tęskniła za kobietami, tym bardziej starała się ich unikać. Maniakalnie próbowała udowodnić sobie i światu, że nie jest zboczona. Wreszcie trzy lata temu odważyła się wrzucić do wyszukiwarki Google hasło: homoseksualizm. Dwa miliony stron. Wklepała: lesbijka. Milion stron. – Boże mój, pomyślałam, to ten świat w ogóle istnieje – wspomina. Pojechała do Warszawy, trafiła do Lambdy. Tam poznała Sylwię, kobietę swojego życia. Od dwóch lat mieszkają razem. – Gdy myślę o córkach, jest mi ciężko, ale nie żałuję swojej decyzji. Była jak wyprostowanie zgiętych pleców. Minęły nawet dolegliwości fizyczne, które nękały mnie przez całe życie: migreny, potworne bóle brzucha. Bywa, że kiedy ludzie dowiadują się, że jestem lesbijką, stają się bardziej otwarci. Sytuacja jest jasna, bo już nie trzeba pilnować tego trupa w szafie. Ja sama stałam się lżejsza, świat mi się otworzył. Według Agaty Engel, psychoterapeutki prowadzącej grupy wsparcia i psychoterapię dla gejów i lesbijek, coming out jest sprawą czysto indywidualną. Jedni go nie potrzebują, dla innych jest niezbędny, bo uwalnia energię tłumioną i wykorzystywaną na ukrywanie życiowej tajemnicy. – Potem trzeba wyciszyć emocje związane z własną seksualnością. Nie stygmatyzować się w stylu: nazywam się Henia, mam 20 lat i jestem lesbijką. To tylko jeden z elementów osobowości. Przecież od hetero nikt nie wymaga ciągłych deklaracji – tłumaczy. Czytaj także: Jednopłciowe rodziny w Polsce istnieją. Najczęściej dzieci wychowują dwie lesbijki Żona swojej żony Moja żona – mówi o Sylwii Baszka. Moja żona – mówi o Baszce Sylwia. Wymieniły się obrączkami. Sylwia nawet zmieniła nazwisko na nazwisko Baszki. Obie pracują, mają wspólną kasę i wspólnie decydują o wydatkach. Obowiązki domowe podzieliły się jakoś same. Jedna woli myć okna, druga odkurzać. Baszka musiała tylko wyrobić w sobie tolerancję na niepozmywane naczynia, bo jako wieloletnia gospodyni domowa miała odruch, żeby po posiłku, zamiast usiąść i zapalić, lecieć do zlewozmywaka. – Nie ustalałyśmy, która zmywa. Jak po tygodniu okazuje się, że koty też nie pozmywały, bierze się za to ta, która ma czas – opowiada Sylwia. Stereotyp próbuje wtłoczyć związek dwóch kobiet w schemat: dominująca–uległa, a lesbijki klasyfikuje albo jako niespełnionych facetów, albo skrzywdzone przez mężczyzn kobiety. – Bycie lesbijką to nie negacja, ale afirmacja. Jestem z kobietą, bo chcę być z kobietą, bo potrzebuję kobiecej energii, a nie dlatego, że nie chcę być z mężczyzną – deklaruje Sylwia. Magdalena Okoniewska, autorka wydanego niedawno dziennika lesbijki „Mój świat jest kobietą”, opisuje swoją wewnętrzną ewolucję od poszukiwania męskich pierwiastków i pragnienia, by wyłącznie poddawać się kobiecie, do pragnienia, by ją także zdobywać. Choć połączenie męskich i kobiecych pierwiastków w jednej osobie nadal ją fascynuje, deklaruje: „To, że kocham kobiety, nie oznacza, że chcę być dla nich mężczyzną, albo by one dla mnie były jak mężczyźni. Chcę być kochana przez kobietę i chcę kochać kobietę, pozostając kobietą”. Okoniewska wygląda jak zaprzeczenie stereotypu lesbijki; filigranowa, długowłosa. Podobnie Agnieszka, studentka polonistyki – drobna blondynka, dlatego najczęstszą reakcją na jej wyznanie: jestem lesbijką, jest niedowierzanie. Powinna przecież mieć krótkie włosy, ubierać się z wyzywającą abnegacją i być aroganckim babochłopem. Prof. Zbigniew Lew-Starowicz na podstawie przeprowadzonych przez siebie badań twierdzi, że 44 proc. lesbijek reprezentuje typ androgyniczny, 30 proc. – typ męski, a 22 proc. typ kobiecy. – Jeszcze parę lat temu w klubach branżowych pojawiały się niemal wyłącznie dziewczyny krótko ostrzyżone, ubrane w bojówki, dziś widzi się coraz więcej ślicznie zrobionych, długowłosych, bardzo kobiecych – opowiada Agnieszka, studentka anglistyki. – O osobowości męskiej, żeńskiej czy androgynicznej można mówić bez względu na płeć czy orientację. To kultura przypisała mężczyźnie takie cechy jak siła, zaradność czy opiekuńczość, a kobiecie uległość, wrażliwość czy słabość – mówi Agata Engel. – Seksualność człowieka można postrzegać jako continuum, skalę, która na jednym końcu ma hetero, na drugim homo, a większość ludzi znajduje się gdzieś pomiędzy. Wystarczy spojrzeć na związek Kingi i Mary, by zobaczyć, jak stereotyp wyprowadza na manowce. Mary niska i drobna, Kinga duża i silna. Na pozór nie ma wątpliwości, kto tu jest „mężem”, a kto „żoną”. – Faktycznie, jak trzeba naprawić kran, położyć glazurę, czy dać komuś w mordę, to ja. Ale to Mary nas utrzymuje i załatwia wszystkie sprawy urzędowe – opowiada Kinga. – Kiedy zdecydowałyśmy się na dzieci, ustaliłyśmy, że to ja będę je rodzić. Nie tylko z pragmatycznych względów. Ja bardziej chciałam. Zaczęły już próby w angielskiej klinice in vitro. Kiedy mama Mary zgłasza wątpliwości, czy to będą na pewno jej dzieci, skoro genetycznie nie będzie miała z nimi nic wspólnego, Mary odpowiada: będą moje, bo to ja płacę za plemnik. I to ciężkie pieniądze. Na bezludnej wyspie Karolina do trzydziestki była przekonana, że jest heteroseksualna. Miała delikatne epizody erotyczne z kobietami, przyjaźniła się z transseksualistą (mężczyzną w kobiecym ciele), ale 10 lat przeżyła w małżeństwie. Po rozwodzie przyjaźń z transseksualistą zmieniła się w związek. – Wtedy po raz pierwszy doświadczyłam kobiecego ciała i zrozumiałam, że jestem biseksualna – wspomina. Dziś żyje z kobietą. – Z mężczyzną trzeba było długo badać czy nie chodzi tylko o seks. Kobieta ma ogromną potrzebę trwałości związku. W takim związku nie czuję się zdominowana. Jest więcej czułości, ciepła, dotyku rąk – opowiada. Z badań Alicji Długołęckiej wynika, że ponad 60 proc. lesbijek miało stosunki heteroseksualne. Zwykle w fazie odkrywania własnej seksualności. – Owszem, sypiałam z facetami i bywało fantastycznie – przyznaje Agnieszka, studentka anglistyki – ale związku z facetem nie potrafiłabym stworzyć. Jednocześnie, jak twierdzi druga Agnieszka, studentka polonistyki, związki z kobietami są trudniejsze. – Jesteś z osobą, która lepiej cię rozumie, ale też baczniej obserwuje, bo ma taką intuicję jak ty. Związki homoseksualne są trudniejsze także dlatego, że brakuje im spoiwa. Nie ma dzieci, wspólnego majątku, całej społecznej otoczki, która jest naturalna dla związków hetero. Gdy coś się psuje, można bez formalności spakować walizkę i wyjść. – Trudniej wchodzimy w dorosłe życie. Życie seksualne zaczyna się później i później się stabilizuje – mówi Yga. – Związek potrzebuje zewnętrznych wzmocnień, widowni, wsparcia. Hetero dostają to od rodziny, dziadków, dzieci, a związek homo żyje trochę na bezludnej wyspie – tłumaczy Agata Engel. – Stereotyp przypisuje tym związkom nietrwałość, a homoseksualistom rozwiązłość i skłonność do zdrady, ale rozwiązłość nie wynika z orientacji seksualnej. Pewnie, że u młodych chłopaków w wieku 16–22 lata buzują hormony, ale tak samo u homo jak i u hetero. Dziewczyny bez względu na orientację seksualną mają większą skłonność do budowania relacji, są bardziej emocjonalne. To także może być kulturowe. Nie jesteśmy uczone konsumpcyjnego podejścia do seksu. W końcu burdele zawsze były dla mężczyzn. Branżowy kawał: „Co robi lesbijka na drugiej randce? – Wprowadza się. A co robi gej na drugiej randce? – A co to jest druga randka?”. Gra stereotypem, ale w pewnym stopniu potwierdzona badaniami. Jak pisze Antoni Kulpa w artykule „Niektóre cechy osobowości homoseksualistek”, u lesbijek częściej niż u gejów spotyka się wygórowane potrzeby uczuciowe, dominację romantyzmu w usposobieniu i wyrafinowaną subtelność, która przyczynia się istotnie do zwiększenia liczby orgazmów. Czytaj także: Jak żyć w związku homo Pryzmat seksu Dziewczyny rzadziej obrywają na ulicy. Gdy mieszkają razem, ludzie myślą: siostry, kuzynki, przyjaciółki. – Geje odbierani są gorzej. Gej to pedał, ciota, cwel, ten gorszy. A dwie babki w łóżku? Super. Ale to znaczy, że ludzie patrzą na nas tylko przez pryzmat seksu – mówi Yga. – A filmy w stylu „Emanuelle” budują przekonanie, że seks kobiet to tylko dodatkowa opcja do hetero. Seks kobiet postrzegany jest jako bardziej czysty, jest elementem męskich fantazji erotycznych, zdrada z kobietą to nieprawdziwa zdrada. W branżowych knajpach coraz częściej pojawiają się pary hetero szukające tej trzeciej na przygodę. Widać to także w internetowych anonsach. „Chodzi pewnie o to, że jedna czy druga dziewczyna ma kaprys, żeby zobaczyć, jak to jest pójść do łóżka z kobietą, ale może jest i tak, że partner nie daje jej tyle, ile by chciała, czułości, pieszczot, uczucia i dlatego szuka tego w osobie tej samej płci. Najczęściej ogłoszeniodawczynie piszą, że mąż/chłopak wie o ich upodobaniach, że nie ma nic przeciwko, a nawet... że chętnie się przyłączy, jeśli tylko znajdzie się pani o orientacji bi, której w łóżku nie przeszkadza samiec. Zjawisko to staje się wręcz nagminne” – pisze Magdalena Okoniewska w swoim dzienniku. – W słowie „homoseksualizm” na pierwszy plan wybija się seksualność, a to jest orientacja psychoseksualna – tłumaczy Sylwia. – To, że jestem lesbijką, nie znaczy, że mam ochotę się przespać z każdą napotkaną kobietą. W Rasko co środę odbywa się striptiz. Pomysł wyszedł od gejów, którzy, żeby zrobić dziewczynom przyjemność, wynajęli tancerkę z agencji. Jednak u dziewczyn spektakl budzi raczej zażenowanie niż ekscytację. – Flaki mi się przewracały – wspomina Sylwia. – Fajnie, że ktoś miał taki pomysł, ale w sumie to było raczej śmieszne. Przyzwyczajona do męskiej widowni kierowała się do facetów, a to byli oczywiście geje – opowiada Agnieszka, studentka anglistyki. – Może gdyby miała branżowy look, toby mnie to brało, a ona wyglądała jak lalka Barbie. Czytaj także: Rozmowa z lesbijkami, szczęśliwymi małżonkami Ptaki w wodzie Polscy homoseksualiści żyją w trochę schizofrenicznej sytuacji. Z jednej strony, w elitach miast bywanie w klubach branżowych jest trendy. Wiele osób może tylko pomarzyć, by dostać się do najmodniejszego w Warszawie klubu Utopia. Modni są styliści, fryzjerzy, wizażyści – geje. Wypada mieć przyjaciela geja, znać jakąś lesbijkę. To oznaka światowości. „Epizod homoseksualny jest jak zalotny pieprzyk” – pisze z przekąsem w branżowym piśmie „Interhom” Sławomir Lachtera. Z drugiej strony tegoroczne wydarzenia w Krakowie i zakaz Parady Równości w Warszawie pokazują, że do prawdziwej tolerancji jeszcze daleko. W dodatku po ostatnich skandalach homoseksualizm zaczął być utożsamiany z pedofilią. „W moim mieście dowiedziano się, że jestem les. Nawet nie tyle dowiedziano się, ile ludzie podejrzewają i na zasadzie plotek zrobiła się burda na całe miasto – zwierza się ktoś na forum internetowym. – Czasem boję się wyjść na spacer. Do czasu gdy nikt o mnie nie wiedział, rodzice przychodzili prosić, abym jechała na kolonię, bo wtedy nie będą się bali puścić dzieci. W tym roku głośno protestowali. Nie chcą mnie tylko dlatego, że jestem lesbijką”. „Moi rodzice się do mnie nie odzywają. Nie rozmawiają ze zboczeńcami. Wiecie jakie to męczące? Te wszystkie komentarze, docinki”. „Chciano mnie wyrzucić ze szkoły, kiedy w I klasie LO na lekcji religii razem z przyjaciółką sprzeciwiłyśmy się teorii siostry katechetki, że osoby homo trzeba zamykać i leczyć” – takich historii pełne są strony internetowe. Dlatego osoba, która decyduje się na coming out poza wąskim kręgiem wtajemniczonych, traktowana jest jak kamikadze. Bywa różnie. Małgorzata Okoniewska po ukazaniu się książki, którą podpisała prawdziwym nazwiskiem, przeniosła się do Warszawy, dostała pracę, nie spotkały jej żadne przykrości. Dla Ani występ z Ygą w TVN zakończył się utratą pracy. Była pedagogiem szkolnym w podwarszawskiej miejscowości i nie przedłużono z nią umowy bez podania przyczyn. Z plotek usłyszała, że wyrzucono ją za pedofilię. – Presja społeczna, poczucie wyobcowania, dyskryminacji, to wszystko jest paskudne – mówi Karolina. – Czuję się jak ptak, który musi latać w wodzie. Nie chodzi nawet o fizyczną agresję, ale o wrogie spojrzenia, o to, że trzymanie za rękę czy pocałunek w miejscu publicznym odbierany jest jako polityczna niemal manifestacja, a nie normalny ludzki odruch. Prosty gest czułości wzbudza sensację. – Kiedyś jechałyśmy kuszetką razem z młodym małżeństwem. Rano mąż na dzień dobry przytulił żonę. Ja, choć bardzo tego chciałam, nie miałam odwagi – opowiada Baszka. – To dlatego branża zamyka się jak w getcie. Potrzebujemy miejsc, gdzie czujemy się normalnie. Mniejszość w mniejszości Dziewczyny z branży potrafią rozpoznać się bez słów. Mówią, że to coś w gestach, spojrzeniach, sposobie poruszania. Patrzy się i się wie: aha, ona też. Ale przecież nie będą zaczepiać się na ulicy: przepraszam, czy jesteś lesbijką? – Heterycy mogą się poznać nawet w kolejce po mięso. My po to mamy kluby – mówi Agnieszka, studentka anglistyki. Siłą rzeczy kluby zmieniają się w miejsca „polowań”. Agnieszka, studentka polonistyki, swoją dziewczynę także poznała w klubie, ale dziś już raczej unikają branżowych miejsc. – Na początku każda rzuca się w to z głową, bo chce poczuć wspólnotę. Zobaczyć, że nie tylko ona kocha kobietę – opowiada. – Ale potem zaczęło mnie to drażnić. Nie lubię zadymionych piwnic, gdzie dziewczyny wypijają po 15 piw i są głośne. Czuję się tam nieswojo. Ale jak pójdziemy do normalnego klubu, faceci widząc dwie „samotne” laski prędzej czy później stają się namolni. Właściwie nie ma dokąd pójść i dlatego, kiedy dziewczyny już znajdą drugą połówkę, często zamykają się w domu. Znikają z branży. Zresztą kluby są gejowskie, jedynie w środy robią imprezy dla dziewczyn. Mówi się: gejowska parada, gejowska prasa, gejowskie środowisko. Lesbijki czują czasem, że są trochę na doczepkę. Nawet w Lambdzie trzy czwarte to faceci. „Jesteś lesbijką i czujesz się związana ze środowiskiem? Tyle że nie wszyscy są związani z tobą. Włącz TV, radio, zajrzyj do prasy i na portale – ciebie tam prawie nie ma. Poza nielicznymi wyjątkami nasz świat jest... gejowski” – denerwuje się jedna z internautek. – Czasem myślę, że to w gruncie rzeczy dość dziwny związek. Więcej powinno mnie łączyć z heterykami. W końcu i mnie, i im podobają się kobiety – mówi Agnieszka, studentka anglistyki. – Ale z gejami łączy nas to, że razem jesteśmy w szarej strefie i mamy wspólne sprawy do załatwienia. Przede wszystkim ustawę o związkach partnerskich. Razem tworzymy większą siłę. Homoseksualiści to około 5–7 proc. populacji, a to znaczy, że jest nas w Polsce mniej więcej dwa miliony. To jak cała Warszawa. – Z lesbijkami jest ten sam problem co w ogóle z kobietami w Polsce. Unikają aktywności i zaangażowania – tłumaczy Kamila, dyrektorka biura Lambdy. – Mężczyźni potrafią głośno domagać się swoich praw i dotyczy to także gejów. Lesbijki, gdy tylko ułożą sobie życie, zapadają się we własnym świecie. Trochę na własne życzenie jesteśmy mniejszością w mniejszości. współpraca Sebastian Krawczyk Poczucie winy, pierwsze uczucie 97 proc. lesbijek miało w okresie dojrzewania subiektywne poczucie inności. 43 proc. postrzegało siebie jako chłopczycę, 30 proc. jako osobę wrażliwą i wycofaną, a 17 proc. jako upartą i niezależną. • 55 proc. uświadomiło sobie swoją orientację seksualną pomiędzy 16 a 20 rokiem życia, 30 proc. – pomiędzy 11 a 15, a 14 proc. po 20 roku życia. U 57 proc. było to związane z poczuciem winy. • Większość, bo ok. 47 proc., doświadczyło pierwszego homoseksualnego uczucia pomiędzy 11 a 15 rokiem życia, 28 proc. – pomiędzy 16 a 20 rokiem życia, 13 proc. po 20, a 11 proc. przed 11 rokiem życia. W większości przypadków (75 proc.) uczucie to dotyczyło koleżanki, a w 24 proc. nauczycielki. • W ponad 58 proc. przypadków pierwsze uczucie miało charakter platoniczny, w 21 proc. – było związane z pożądaniem, a w 20 proc. z kontaktem seksualnym. Na podst.: Alicja Długołęcka „Rozwój psychoseksualny kobiet zorientowanych homoseksualnie w perspektywie pedagogicznej”. Życie codzienne 25 proc. doświadczyło agresywnych zachowań ze strony otoczenia 80 proc. uważa, że żyje w nietolerancyjnym środowisku 75 proc. ujawnia się tylko wobec wybranych osób 40 proc. zwraca szczególną uwagę na swoje zachowanie w miejscach publicznych 30 proc. kontroluje się całkowicie. 45 proc. w doborze przyjaciół kieruje się orientacją homo 40 proc. opuściłoby kraj na stałe. Źródło: B. Banasiak „Homoseksualne kobiety w środowisku społecznym”, niepublikowana praca magisterska, UW 1998 r. Hetero-homo savoir vivre Ludzie świadomi homoseksualnej orientacji swoich znajomych popełniają często gafy niewynikające ze złej woli, ale z niewiedzy. Co w ich zachowaniu drażni, upokarza, denerwuje lesbijki: • pytania: kto jest u was mężem, a kto żoną?• pytania: jak wy to robicie?• propozycje „wyleczenia” ze strony panów, nawet w żartach są upokarzające, bo bazują na stereotypie, że lesbijka to kobieta, której nie układało się z mężczyznami• kokieteryjne i zalotne, często nawet nieświadome, zachowania kobiet, bo nawiązują do stereotypu wyuzdanego homoseksualisty, myślącego wyłącznie o seksie• heteroseksualiści odwiedzający branżowe kluby i knajpki często zachowują się, jakby przyszli do zoo. Natrętnie się gapią, komentują. Komentarze sameQuizy: 53 Ten quiz nie ma sensu! nie ma normalnych odpowiedzi, a jeśli wynik to "NIE" dalej jest obraza, bo "nie jestem lesbijką". To że nią nie jestem, nie oznacza że od razu trzeba obrażać ludzi. Odpowiedz TWOJE ODPOWIEDZI WSKAZUJĄ NA TO ŻE JESTEŚ. XOXOXOXOXOXOXOXOXO XDD co to jest za quiz Odpowiedz NIE :[ JESTEŚ TOTALNIE ŻAŁOSNĄ HETERO ZAKONNICĄ NIE NADAJESZ SIĘ. No i co że nie Odpowiedz NIE :[ JESTEŚ TOTALNIE ŻAŁOSNĄ HETERO ZAKONNICĄ NIE NADAJESZ SIĘ Co z tego ze nie jestem lezbijka? Gorsza jestem? Nie chce byc lezbijka. I zalosną zakonnica? Znam kilka zakonnic i sa fajne (w mojej szkole sa zakonnice) i co jest zlego w byciu chrzescijanem? Odpowiedz NIE :[ JESTEŚ TOTALNIE ŻAŁOSNĄ HETERO ZAKONNICĄ NIE NADAJESZ SIĘNie jestem żałosą hetero zakonnicą. I co z tego ze jestem hetero.. nie orientacja świadczy o człowieku Odpowiedz1 Ten quiz jest sarkastyczny a ludzie biorą to k**** na poważnie XDDD Odpowiedz Nie! I to tak obraźliwe… Odpowiedz1 ''JESTEŚ TOTALNIE ŻAŁOSNĄ HETERO ZAKONNICĄ NIE NADAJESZ SIĘ'' Bycie osobą hetero nie jest żałosne. Osoby LGBT+ powinny być traktowane tak samo jak osoby hetero. Co z tego, że jest na przykładzie dziewczyna z dziewczyną? Co? Nie należy im się szacunek? Jasne, że się należy jak każdemu z nas. Takie osoby nie są ''dziwni'' ''inni'' albo ''chorzy'' tylko tak ich stworzył Bóg. Nie rozumiem zachowania homofobów. Po co się wypowiadasz na dany temat jak to nie Twoja sprawa? Mieszasz się innym w życie takim zachowanie więc przestań! Nie skończyłam na tym ale pod tym Quizem to na tyle. Dziękuję za uwagę! Odpowiedz5 Przez takie quizy ludzie później myślą, że osoby lgbt nienawidzą osób hetero… W tolerancji nie chodzi o to żeby tolerować mniejszość, tylko żeby tolerować wszystkich. Wpisując rzeczy typu: "Jesteś żałosną hetero zakonnicą" zwiększasz tylko konflikt pomiędzy ludźmi, więc proszę, nie rób tak. Swoją drogą nie polecam takich quizów jako określenie swojej orientacji, a bardziej jako zabawę. Iiii prośba do wszystkich ludziów (błąd specjalny) : szanujcie się nawzajem i nie oceniajcie innych ani po orientacji, ani po wyglądzie, ani po kolorze skóry, ani po innych tego typu rzeczach, tylko po tym, jakimi ludźmi są💛 To koniec mojego monologu, miłego dnia🌼 Odpowiedz4 Bywa, że nie chcą ich wpuścić do gejowskiego klubu. Bywa, że im nie wierzą, bo nie pasują do stereotypu. O tym, jak w Polsce żyje się lesbijkom, opowiadają Jagoda Jobda i Helena Urbańska, autorki świetnego podcastu „Lesbijski SOR”. Angelika Kucińska: Zawsze wydawało mi się, że lesbijkom jest łatwiej niż gejom. Taka opinia niedoinformowanej osoby heteroseksualnej. Jagoda Jobda: Wiele osób tak myśli. Łatwiej, bo my nie możemy dostać w twarz na ulicy? Bo nikt nas nie będzie szarpał w klubie? Nas też szarpią, też rzucają w naszą stronę chamskie obelgi. A do tego społeczeństwo jest już przyzwyczajone do widoku geja. Wie, że jest nienaprawialny. Ale jak widzi lesbijkę, która jeszcze nie wygląda jak stereotypowa lesbijka, to może da się ją naprawić, może coś się tylko dziewczynie pomyliło. Helena Urbańska: Lesbijki nie są traktowane poważnie. Gej jest zdefiniowany, w pełni homoseksualny. Ta refleksja, że lesbijkom jest łatwiej, może wynikać z tego, że społeczeństwo ich nie widzi. Nie ma lesbijek w kulturze, nie ma ich na ulicach. To była refleksja sprzed słuchania Waszego podcastu. Włączyłam „Lesbijski SOR” i uświadomiłam sobie, że macie gorzej, bo reprezentujecie dwie ignorowane społecznie, uciszane grupy: kobiety i LGBT. Jagoda: Jedyny moment, w którym pomyślałam, że może wcale nie mam tak najgorzej jako lesbijka, to moment awantury o aborcję, bo akurat ten problem, jeden jedyny, mnie osobiście nie dotyczy aż tak bardzo. Jako kobiety jesteśmy nawet wykluczane ze społeczności LGBT. Helena: Idziemy do klubu gejowskiego i nie chcą nas wpuścić. A jak już wejdziemy, to wszystkim wydaje się, że jesteśmy koleżankami do obmacywania. Nie mamy swojego miejsca. Nie jesteśmy traktowane jak autonomiczni ludzie. Bo nie wiadomo, kto to są te lesbijki. Skąd się wzięły, jak wyglądają, dokąd chodzą. Pewnie na ryby. Robicie podcast, żeby to zmienić? Zobacz także: Jagoda: Chcemy pokazać innym lesbijkom, że mogą znaleźć swoje miejsce. Nie będzie to łatwe, ale jest do zrobienia. Sama wiele razy zastanawiałam się, gdzie pasuję że skoro nie tu i nie tam. Co jest ze mną nie tak? Są jakieś miejsca dla mnie czy nie? Gdybym wtedy usłyszała od kogoś, gdzie szukać, na pewno byłoby łatwiej. Jagoda: Mamy sztab gejów celebrytów, którzy ci powiedzą, jak żyć, co robić i gdzie bywać, a nie ma żadnej lesbijki w tym kraju, która podzieliłaby się wskazówkami. Helena: Mnie też zależy na widoczności i reprezentacji, o której mówi Jagoda. Podcastem pokazujemy, że istniejemy, jesteśmy normalne, żartujemy, mamy swoje życie poza tym, że jesteśmy lesbijkami, bo to nie jest nasza praca. Mamy studia, rodziny, pracę, koleżanki, swoje historie. Podcast adresujecie tylko do lesbijek? Helena: Mnie zależy, żeby naszego podcastu słuchali młodzi ludzie, którzy nie są hetero. Kiedy dorastałam, brakowało mi osób, które powiedziałyby: „Hej, istniejemy, jesteśmy prawie w twoim wieku, mamy swoją historię i możemy ci opowiedzieć, jak to wszystko wygląda”. Jeśli tego nie masz, zostają ci filmy, w których lesbijka zawsze na koniec się zabija. Chciałabym, żeby podcastu słuchali też rodzice młodych ludzi. Jagoda: Mamy w planach odcinek, do którego zaprosimy nasze mamy. Może to pomoże jakiejś młodej dziewczynie z małego miasta, która boi się powiedzieć rodzicom, że jest lesbijką. I jeśli usłyszy nasze mamy, które mówią, że dla rodzica też nie była to łatwa rozmowa, ale zareagowały OK, to być może będzie bała się mniej. Helena: Wierzę, że gdyby rodzice takiej młodej osoby posłuchali chociaż fragmentu naszego podcastu, łatwiej byłoby im zobaczyć w lesbijce normalną osobę. A dzięki temu zareagowaliby na coming out własnego dziecka z większą empatią. Wasze coming outy, o których opowiadacie w jednym z odcinków, były akurat relatywnie miłe. Jagoda: Mój był chyba jednym z lepszych, jakie w ogóle mogą się wydarzyć. Ale też mam wielu znajomych z zupełnie innym doświadczeniem. Niektórzy już przerobili sytuację i mają kontakt z rodzicami, inni wciąż go nie utrzymują. Zwłaszcza od tych ostatnich usłyszałam, że taki podcast mógłby pomóc. Ludzie w mniejszych miastach czy na wsiach czerpią wiedzę z plotkarskiej prasy, z TVP. Czytają o skandalach. Nie wiedzą, że LGBT to zwykli ludzie, których da się polubić, którzy żyją normalnie, którzy są obok, a nie tylko w jakimś dziwnym świecie w odległej galaktyce. Helena: Jeśli już nawet pojawia się jakaś reprezentacja LGBT w telewizji, to albo jest to przerysowany, śmieszny gej, albo lesbijka z bardzo dramatyczną historią. I najczęściej pojawiają się na drugim planie. Popkultura na pewno nie pomaga. Próbowałyście w jednym z ostatnich odcinków wymienić pięć dobrych filmów albo seriali z lesbijkami na pierwszym planie i nie dało się. Helena: Bo popkultura przez całe lata pomijała lesbijki albo pokazywała je stereotypowo. Stereotypowo, czyli jak? Helena: Pokazywano lesbijki jako kobiety, które mają męskie cechy. Z kolei związek lesbijski był pokazywany tak, że jedna jest właśnie bardziej męska, a druga bardziej kobieca, jakby nie było na świecie miejsca na związek dwóch kobiet. Jedna miała męską ekspresję, w ubiorze, w zachowaniu, a druga pisała wiersze i ćwiczyła jogę. Nie ma oczywiście nic złego w tej męskiej ekspresji, niech każdy wyraża się tak, jak ma na to ochotę, tylko że takie pokazywanie związków lesbijek jest stereotypem. To się zmienia? Jagoda: Tak, coraz częściej w serialach pojawiają się homoseksualni bohaterowie czy bohaterki już niepokazywani tak stereotypowo jak kiedyś. Dobrym przykładem jest „Euforia”. Jagoda: Zrobiłyśmy podcast, żeby być częścią zmiany. Żeby nie tylko pomóc młodym lesbijkom, lecz także np. poszerzać świadomość młodych heteroseksualnych mężczyzn, którzy bardzo często nie potrafią zareagować na komunikat: „Jestem lesbijką, więc możemy się kumplować, ale nie podrywaj mnie”. Wciąż zdarzają się sytuacje, gdy heteroseksualny facet widzi na imprezie dwie ewidentnie zainteresowane sobą dziewczyny, więc uderza do nich z przekonaniem, że zaraz zrealizuje scenariusz ze swojego ulubionego pornosa? Jagoda: Zbyt często. Przed zamknięciem klubów byłam na imprezie z moją dziewczyną. Dziękowałam, że ona nie mówi po polsku, gdy zobaczyłam, jak na parkiecie zbliża się do nas śliskim ruchem koleś. Podszedł i powiedział mi do ucha: „Chyba wam czegoś brakuje. Możemy pojechać do mnie”. Helena: Klasyk. Albo widząc parę dziewczyn na imprezie czy na ulicy, krzyczą: „Ej, całujcie się”. Jako kobiety i lesbijki jesteśmy w takich sytuacjach podwójnie uprzedmiotawiane. Nie wyobrażam sobie, żeby taka sytuacja zdarzyła się homoseksualnym mężczyznom, na pewno nie ze strony kobiety. My i tak jesteśmy uprzywilejowane, bo mieszkamy w Warszawie, chociaż i tu zdarzają się zaczepki, szarpania. Zmianę wprowadza większa widoczność, dlatego jeśli ktoś ma w sobie siłę, żeby się pokazywać, to powinien to robić. Sama jeszcze pięć lat temu bałam się w miejscach publicznych złapać moją dziewczynę za rękę. Teraz już się tak nie boję, co wynika i ze zmiany we mnie, i ze zmiany w świadomości społeczeństwa. Jest coraz lepiej. Ludzie często reagują pozytywnie, chociaż dla mnie najlepszą reakcją jest brak reakcji, bo nawet ta pozytywna robi z nas kogoś, kto nie mieści się w normie. Nie tylko mieszkacie w Warszawie, ale też funkcjonujecie w tolerancyjnych społecznościach, w środowisku artystycznym i gastronomii. Jagoda: Gastronomia bywa nietolerancyjna. Miałam wielkie szczęście, że zaczynałam pracę w gastronomii w knajpie na placu Zbawiciela, chyba najlepszym miejscu w Warszawie, jeśli chodzi o poziom tolerancji. To pomogło mi zbudować pewność siebie. Ale później musiałam nauczyć się weryfikować miejsca pracy. Jeśli menedżerem lokalu jest homofob, to nie pomoże ci nawet fakt, że właścicielką jest jego siostra lesbijka. Nawet małe przytyki potrafią zniszczyć komfort życia. Helena: Środowisko artystyczne wydaje się tolerancyjne, ale nic bardziej mylnego. Jest tolerancyjne w niektórych kręgach, ale nie we wszystkich. Krąg teatralny pozostaje dość konserwatywny, zwłaszcza jeśli chodzi o nauczanie, bo warszawskie teatry są otwarte. Czasem czuję, że bycie sobą może zadziałać na moją niekorzyść. Że jakiejś roli nie dostanę, a przecież muszę zarabiać pieniądze. Mimo strachu, zawsze mówię, że jestem lesbijką. Jest jeszcze coś, co was wkurza? Jagoda: Mnie wkurza to, że ludzie mi nie wierzą, gdy mówię, że jestem lesbijką. A nie wierzą mi, bo mają jakieś przekonania na temat tego, jak wyglądają lesbijki, i ja się w tych przekonaniach nie mieszczę. Helena: Mnie gadanie, że lesbijka nie jest w pełni kobietą. Słyszałam od znajomych facetów, że jestem dla nich jak kolega. Silnie identyfikuję się z kobiecością i aktywizmem feministycznym i chcę być traktowana jak kobieta. Jagoda: Mężczyznom też wydaje się, że przy lesbijkach mogą powiedzieć więcej. Na przykład opowiadają o swoich seksualnych podbojach, kogo, gdzie i ile razy pukali, ale jak tylko do pokoju wejdzie inna kobieta, to od razu milkną. Co oni sobie myślą? Że skoro mnie też podobają się kobiety, to zachowuję się tak samo jak oni? Jest również coś takiego, że bycie lesbijką już cię w pełni określa w oczach innych. Nie jesteś wielowymiarową osobą. Po co mam cię pytać o twoje pasje? Jesteś lesbijką, więc wszystko już wiem. Tylko że to lesbijki też mają swoje życie i swoje historie. Podcastu Jagody i Heleny możecie posłuchać TUTAJ. Wywiad ukazał się pierwotnie w marcowym wydaniu magazynu Glamour (nr 3/2021) dostępnym na stronie

jak pokazać że jestem lesbijką